KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Głośno o nim. Kontrowersyjnie i niedopowiedzianie. W obdrapanej bramie na ulicy Próżnej, mały Hitler klęczy. Instalacja – rzeźba Cattelana, objechawszy świat, trafiła i do Warszawy. A tu, miast w muzealnych progach, zagościła niespodziewanie na skraju dawnej żydowskiej dzielnicy. I znaczy nagle podwójnie. I już nie tylko prowokuje, ale szokować zaczyna.
Długo i intensywnie można by o jej znaczeniach. Temat arcyciekawy i niejednoznaczny. A jednak, gdy tam poszliśmy, jakiś tydzień temu, co innego przykuło moją uwagę i myśli.
Bo Hitler jest pilnowany. Przemili ochroniarze pracują w cyklach dobowych. 24 pracy, 48 laby. Zmieniają się co rano. I nagle do mnie dotarło, że i w Wigilię i w Święta, zamiast z rodziną, z bliskimi, ktoś tutaj z tym Hitlerem będzie musiał siedzieć. Spokoju mi to nie dawało. Ja wiem, są i gorsze roboty, ale tu…
Wytrzymałam w Wigilię. W pierwszy dzień świąt wytrzymałam. Drugiego – nie dałam rady – podreptaliśmy na Próżną. W myślach układałam słowa pocieszenia, że inni mają gorzej, że Pan nie sam jak kołek, bo ja o was wszystkich, którzy tu pilnujecie myślę już od tygodnia, bardzo Panu współczuję, rozumiem jak to strasznie, przerażająco nawet, itede, itepe.
Docieramy na Próżną, stajemy przed rubasznym, starszym jegomościem i by zagaić rozmowę, grzecznie dygając, pytam…
– Nie smutno panu trochę, że wszyscy z rodzinami, a pan tu, z tym Hitlerem?
Ten patrzy zaskoczony, pochyla się nad nami i szepcze konspiracyjnie:
– Pani nie uwierzy, mi tu nawet lepiej, ciszę mam. I spokój. Z Hitlerem lepiej jak z babą…
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX