Szczerze mówiąc, nie powinno być „przepisy”, ale „skandal”. Chyba. Chyba – bo to nie do pomyślenia w Europie. No ale tylko w Europie. Hmm, znów – chyba. Nieważne. Jest tak: Czytaj dalej Przepisy
Droga przez mądrości
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Na porannym spacerze po jednej z tajskich świątyń w Puket znaleźliśmy alejkę.
Alejka w drzewach, drzewa w mądrościach.
Może to i nie żadne eureki i tajemnice, ale kiedy się idzie o poranku,
zamyślają w uśmiechu. Czytaj dalej Droga przez mądrości
Gong
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Modlitwa. Błogosławieństwo. Prośba. Podziękowanie.
Bez słów rozedrgana melodia.
Dzień jeszcze nie wstał na dobre, siedzący na wzgórzu Budda spogląda na resztki mgieł snujących się po zmarszczkach morza Andamańskiego. Słońce różowi mu szatę przerzuconą przez ramię, budzi ptaki, myśli, ściera resztki snu z na wpół przymkniętych powiek. Czytaj dalej Gong
Szósta wystawa Rozmów Kontrolowanych!
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ROZMOWY KONTROLOWANE
Iha! Ależ się rok pięknie skończył! Rozmowy Kontrolowane zawisły po raz szósty! I to w samym Royal Phuket Marina, na Pierwszym Festiwalu Sztuki na Phuket. A jak wesoło było, i koncerty i warsztaty i pokazy. Szczęśliwi jesteśmy niezmiernie i szczęściem się dzielimy:) Czytaj dalej Szósta wystawa Rozmów Kontrolowanych!
Zamknięte
Hmmm, jak by to powiedzieć… No bo niech to już sobie w tym starym roku zostanie…
Jakiś czas temu dostaliśmy takiego mejla:
„Dzień dobry,
Chciałam Państwa powiadomić, że na chwilę obecną zdecydowaliśmy się zawiesić wydawanie serii „Otwarte na świat.” W związku z tym nie wydamy Państwa książki w roku 2012 jak było to planowane. Niestety nie mogę w tej chwili się zadeklarować czy i kiedy wydamy książkę (…)” Czytaj dalej Zamknięte
Z samą sobą rozmowa na dachu
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
– Lubisz koniec roku?
– Nie bardzo.
– Czemu?
– Przez jakiś taki nawyk podsumowań, nie mogę go w sobie zwalczyć. Takie wpojone: coś się kończy, coś się zaczyna. To może być dobre, optymistyczne, zazwyczaj takie właśnie jest – nowe, nowe, lubię nowe – ale w tych ostatnich dniach roku akcent pada zawsze na to „kończy”, i na bezwiedne rachunki, co zrobiłam, co mogłam zrobić, wyłazi ze mnie ten mój nieznośny wieczny niedosyt, to, że ciągle mi mało. Z końcem roku ciągnie w dół, jest pesymistyczne.
– Malkontent jesteś? Czytaj dalej Z samą sobą rozmowa na dachu
Wesoła Nowina!
Street of Harmony
Spytasz mnie: a Georgetown? Pewnie uśmiechnę się tylko i długo nic nie powiem. Bo jak mam to opowiedzieć? Jeśli uważnie się przyjrzysz, z mojej twarzy wyczytasz, że to niezwykłe miejsce. Być może, zupełnie znienacka wpadnie mi do głowy filuterna myśl. Powiem Ci: wiesz co? wymień jakiś miesiąc, a znajdę Ci o nim historię. Powiesz wtedy: grudzień. Grudzień? No to posłuchaj… Czytaj dalej Street of Harmony
O etyce podróżnej
Jakiś czas temu, przy okazji opowieści o Dżakarcie pojawiło się wśród komentarzy zastanowienie – Pani Krystyno, pięknie dziękujemy, bo sprowokowało nas ono do jeszcze głębszego przemyślenia tematu i ubrania przemyśleń w słowa – „… czy publikowanie takich zdjęć jest etyczne? Spróbujcie wyobrazić sobie siebie na miejscu tych mężczyzn zanurzonych w śmieciach, a potem pomyślcie, że wasze zdjęcia to atrakcja do oglądania dla każdego…” Czytaj dalej O etyce podróżnej
Karnawał w Banyuwangi
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Boże! Jak ja im współczułam! Nie dość, że ktoś wymyślił, że mają iść w samo południe, w tropikach – niemal tortura, to jeszcze nikt nie zadbał o choćby pozory ładu i organizacji. Nie wiemy jak doszli do końca wyznaczonej trasy. My nie daliśmy rady, nie umieliśmy spokojnie patrzeć na ten bajzel, na tą bezmyślną masę; nerwy nam puściły i w połowie imprezy zwyczajnie uciekliśmy. Czytaj dalej Karnawał w Banyuwangi
Kawah Ijen. Ciężka sprawa.
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Wschodni skraj wschodniej Jawy, słońce dopiero co wzeszło, ale praca już wre. Wre też żółte zbocze. Co i raz, regularnie, wybucha kłębami dymu. Z miejsca w którym stoimy ciężko jest zobaczyć, co się pod nimi kryje. Przed nami, po bokach, za nami, nierzeczywista surowość miesza się z bujną zielenią. Stoimy na brzegu krateru, niemal na samym szczycie. I nie możemy się ruszyć, bo widok zapiera dech w piersiach. Na razie tylko widok. Jest jeszcze dosyć wcześnie i wiatr nie zaczął wiać. Jednak kiedy zacznie… Czytaj dalej Kawah Ijen. Ciężka sprawa.
Where you go transport okej?
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ INNE RYSUNKI Z PODRÓŻY
– Hello, where you go? You need transport? – razy trzy, cztery, siedem, zależy ilu ich akurat stoi przy wyjściu z Gang 1, małej uliczki obsianej hotelami. No cóż, takie miejsce, taka praca… Czytaj dalej Where you go transport okej?
Szufladki
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
O tym już kiedyś było, ale chyba za mało skoro nawet nas samych niespodziewanie dopadło. Zakutołbizm powszechny, czyli szufladkowanie. Tym razem na afiszu wystawa psów w Yogyakarcie i nasza na nią reakcja. Czytaj dalej Szufladki
Tu zaszła zmiana
Obudzeni pieśnią muzułmańskiego muezina, po śniadaniu od hindusa, poszliśmy do chińskiej świątyni poprosić buddyjską Kuan Yin, Boginię Miłosierdzia o wróżbę na rok najbliższy. Co nam powiedziała do końca nie wiadomo, bo powiedziała po chińsku. Tutejsze plotki niosą, że podobno radzi, abyśmy wracali do domu. To znakomicie się składa, bowiem od Ushuaia nic innego nie robimy. Planowaliśmy nawet pojawienie się w Polsce na najbliższe święta. Lecz jak to z planami bywa, jedyne co przyniosły, to rozbawienie bogów. Których? Już się gubimy. Może to Pachamama, może to Świętowid, a może zwykły Los postanowił zamieszać w kotle przeznaczenia i… posłał nas do pracy. Czytaj dalej Tu zaszła zmiana
„My way”
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Fakty:
Gunung Merapi (Góra Ognia) leży w centralnej części Jawy. To stratowulkan i jak każdy stratowulkan jest dość stromym stożkiem. Jego zbocza powstają z warstw szybko stygnącej lawy i pozostałości lawin piroklastycznych. Lawina piroklastyczna to pędzące z prędkością nawet 150 kilometrów na godzinę, osiągające do 1000 stopni Celsjusza gazy zmieszane z popiołem, pyłem i okruchami skalnymi („okruch” definiuje tu wszystko od 2 milimetrów do kilku metrów średnicy). Dość przerażające. Ostatnie takie lawiny, w październiku i listopadzie 2010 roku, mimo ewakuacji wszystkich, położonych w promieniu 20 km miasteczek i wiosek, pozbawiły życia 353 osoby. Merapi wybucha co 1-5 lat i wypluwa z siebie najwięcej materiału piroklastycznego ze wszystkich wulkanów na świecie. Ten, pokrywa jego zbocza grząską, osuwającą się warstwą pyłu i żwiru. Kiedy go zobaczyliśmy, od 10 miesięcy drzemał.
Darłam się. Nie, źle. Nie darłam się. Słyszałam jak bezwolnie wyrzucam z siebie słowa. Piskliwe i niewyraźne. Ciskane w nicość. Łzy ciekły mi po policzkach, a szarpane nerwowym dygotem mięśnie zaczynały mięknąć ze zmęczenia. Siedziałam zakleszczona. Jakikolwiek ruch, obsuwający się po stromym zboczu kamyk, zmiana jego pozycji o centymetr, milimetr, mikron eksplodowały nowymi, bełkotliwymi potokami przerażenia. Siostra Panika mrużyła oczy w słońcu i zadowolona pogwizdywała pod nosem. Miała mnie. Czytaj dalej „My way”