Czwartek, 07 czerwca, 2012,
Chiny, w pociągu z Chongqing do Chengdu
Czasem zamiast się zastanawiać wystarczy oczy otworzyć. Pociąg sunie (tak, tak, sunie, 200 km/h) a ja siedzę i się zastanawiam: jak ubrać w słowa moje wyobrażenie Chin? Myślę, myślę i nic. Zniecierpliwiona poddaję się i w tej samej chwili mój wzrok pada na tył fotela przede mną i naklejkę na nim. Tę właśnie.
Bingo.
A! I jeszcze raz moje ulubione: Polska – dla miliarda Chińczyków jesteśmy jakimś niewielkim plemieniem żyjącym gdzieś na skraju Europy . Ot, co.
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
Hej analog iberales!
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Kartka pocztowa to niezwykły prezent. A dostać ją to wyróżnienie. Osoba która kartkę taką do Ciebie wysyła musiała ją najpierw znaleźć, kupić, czasem zrobić. Potem wymyślić co napisać i napisać. Czasem coś narysować, albo pociąć w puzzle, żeby zrobić Ci więcej zabawy z jej odczytaniem. Wszystko ręcznie. Następnie zaadresować poprawnie w obcym języku. Pójść na pocztę. Kupić znaczek. Postać trochę w kolejce i w końcu wysłać. To wymaga dużo więcej wysiłku niż wystukać coś w klawiaturę i nacisnąć klawisz, który to wszystko za Ciebie zrobi. Czytaj dalej Hej analog iberales!
Żółtodzioby
Cing, ciang, ciong. Jak niewiarygodnie by to nie brzmiało, jesteśmy przerażeni. Najzwyczajniej na świecie zestrachani jak nowicjusze, jak nastolatki przed pierwszym tête-à-tête. Ale też podnieceni. Rozemocjonowani. I niespokojnie niecierpliwi. Jak to będzie, jak to będzie…
Jutro w południe – Chiny. Czytaj dalej Żółtodzioby
> m i g a w k i > Przekorności
Środa, 13 maja, 2012,
Kambodża, Sihanoukville
Zdjęcia
Pociąć bym się kiedyś dała za paszport gęsto obsiany wizami i stemplami. A dziś? Odrywam te drogocenne niegdyś wizy, bo miejsce się w paszporcie kończy, a do Polski jeszcze daleka droga. Indonezyjczycy są najbardziej uprzejmi – nie wychodzą ze stemplem poza wizę. Po oderwaniu cała strona jest jak nowa. Trzeba tylko talkiem posypać, żeby przestała się kleić.
Czy to jest fałszerstwo?
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
> m i g a w k i > Ptaszydło
Wtorek, 24 kwietnia, 2012,
Kambodża, w drodze z Kampot do Sihanoukville
Zdjęcia
Brak nam słów. To były chyba najsmutniejsze oczy, w jakie kiedykolwiek patrzyłam. Stał przywiązany za nogę, trzy metry od drogi, cały zakurzony kłębami spod pędzących ciężarówek. Normalny, zdrowy ptak. Tylko serce miał złamane ludzką głupotą i bezmyślnym okrucieństwem.
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
> m i g a w k i > Kicz boży
Poniedziałek, 23 kwietnia, 2012,
Kambodża, okolice Kampot
Zdjęcia
I jak to jest, że gdyby to namalować, to całe to piękno natychmiast staje się kiczem?
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
> m i g a w k i > Recepta na szczęście?
Wtorek, 10 kwietnia, 2012,
Wietnam, w drodze z Hon Chong do granicy
Zdjęcia
Co zrobić kiedy ma się takie góry? Wyrastające z równiny, wynurzające się z wody, otoczone namorzynami?
W Europie by powiedzieli: proste, park narodowy.
A tu? Tu Postawili fabrykę cementu i postanowili je rozłupać, rozbebeszyć i przerobić na kamieniołomy.
A może by tak z Polski zrobić potentata granitu? Skosić trochę Tatry. I tak wszyscy narzekają, że tłok w nich, drożyzna i w ogóle nie to, co kiedyś…
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
> m i g a w k i > Red hot
Czwartek, 29 marca 2012,
Wietnam, w drodze z Sa Dec do Vinh Long
Zdjęcia
Najbardziej czerwona czerwień na świecie? Tego dnia cynober został zdetronizowany.
Jednym kichnięciem. Potem drugim… siódmym… czterdziestym…
Do zapamiętania:
nie jeździć po wsiach w czasie zbioru papryczek chilli.
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!
Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX
Kochanek
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Cholernie ładna była. I zadziorna. Ludzie mówili, że zawsze wszystko musi po swojemu. Butna i uparta. Ale serce miała jak jaskółka. Skryte za kamienną twarzą, wystudiowaną pozą, waliło nieprzytomnie i wiodło prosto w przepaść.
Czy gdziekolwiek na świecie istnieje piękniejsza scenografia dla zakazanych miłości? Czytaj dalej Kochanek
Życie na wodzie.
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Nie wiedziałam. Pojęcia nie miałam, że w rzece mogą być przypływy i odpływy. Staliśmy na deptaku w Chau Doc, długi, z socjalistycznym sznytem, klombiki, rzeźby na trawnikach, czerwona flaga – żółta gwiazda, huśtawki, spacerowicze niedzielni, fontanna, ładnie nawet. Staliśmy przy oddzielającej od wody barierce, wpatrzeni w ten niezwykły, trochę wyśniony, trącący starymi filmami krajobraz – Mekong, słońce czerwone i ogromne, łodzie, barki, czarne kontury palm, małe czółenka, mgliście, dłubanki zwinnie przemykające między sapiącymi wielkimi smokami taszczącymi piasek, kokosy, ryż, jedno na drugim, gęsto, na kupie. Maleńkie kobiety w spiczastych kapeluszach wiosłują, wiosłując plotkują, gwar, plusk, szemranie nurtu, mrowie ludzi, mrowie ryb – aż nagle – spojrzałam i zaskoczenie: zaraz, zaraz, przecież wcześniej, łodzie przy brzegu, tu, w tym samym miejscu, bujały się na falach. A teraz? Czytaj dalej Życie na wodzie.
Zielono mi.
KLIKNI TU, ŻEBY ZROUZMIEĆ, O CO NAM CHODZI:)
Żółte – bure – żółte – bure – żółte – bure – o-ooo.
Pociąg osobowy relacji Bangkok – Ayuthaya, 12 kwietnia 2009, pamiętam jak dziś, Tomek też pamięta, tylko on boleśnie, tak jak się pamięta kubły zimnej wody na głowę, rozczarowania i zawiedzione konfrontacje marzeń z rzeczywistością. 12 dni po wylądowaniu w Azji, skwar niemiłosierny, tłok niemiłosierny, wagony nierówno, tu-tuk, tuk-tu, poranek, noc się mgliście przeciera, ale zamiast dzień rodzić, obnaża suchy smutek, szeleszczącą kurzem jałowość pory suchej, samego jej grand finale, kiedy po horyzont tylko żółto i buro i tylko buro i żółto. Stoimy, bo miejsc nie ma, patrzymy przez dziurę po oknie, chyba dość bezmyślnie, zaspanie nas ratuje, a tu nagle tu-tuk, tuk-tu i tu-tuk wspomnieniami zatrzęsło, myśl, z niej słowa, mówię: Czytaj dalej Zielono mi.
Film drogi. Mijania.
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Przeczytałem niedawno u znajomej X, że film drogi jest zawsze drogą do poznania własnego ja przez głównego bohatera. Nasza droga na rowerach z Siem Reap do Wietnamu jest jak film drogi. Z tą tylko różnicą, że my niczego nie poznajemy. Nie. Nie dlatego, że jesteśmy tu po raz pierwszy. Nie poznajemy niczego po drodze. Mijamy tylko miejsca. Takie patrzenie na świat jest jak udoskonalona forma telewizji.
W filmach drogi wystarczy noc spędzona w przydrożnym barze, żeby rano spojrzeć z nad butelki whisky na spotkanego dzień wcześniej człowieka jak na przyjaciela z dzieciństwa, o którym wie się wszystko. A spoglądając tak wypowiedzieć przecudną i głęboką myśl, którą reżyser wkłada nam w usta przemilczając fakt, że zmitrężył pół żywota zanim do niej doszedł.
Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Czytaj dalej Film drogi. Mijania.
„Byle dalej”
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ INNE NASZE OKŁADKI
Znamy się od trzech lat. Nie widzieliśmy się nigdy. Marta i Bartek. Poznaliśmy się w artykule Życia Warszawy. Dziewczyna, którą bardzo polubiliśmy, ale też nigdy nie spotkaliśmy, napisała o NICH i o nas. My jedziemy ze wschodu na zachód. Oni jechali z zachodu na wschód. Do tej pory spieramy się, kto pojechał w niewłaściwą stronę:)
Kochani, cudowna relacja z lekutko szurniętej przygody okrążania świata w (no musimy :P) niewłaściwą stronę 🙂
Z okładką made in TAMTARAM oczywiście.
Polecamy bardzo!!!
Post oraz obie okładki powstały na zajebistym notebooku Acer Aspire TimelineX
Smacznego
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
„A za ile byś zjadł wszystkie liście z drzewa?… A ty żywego wróbla?… Ale z piórami czy bez?…”
Jeszcze w podstawówce się zaczęły, a może i w przedszkolu, licytacje na obrzydlistwa, ohydy, paskudztwa, kto kogo bardziej, komu gorzej; ja, ja wygram, pierwszy wymiękniesz, nie dasz rady, zemdli cię, wstrząśnie i zdławi ta myśl, to wyobrażenie. Czytaj dalej Smacznego
Fajne miejsce
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
W zakamarkach Angkoru kryje się historia. Historia królów-bogów, władców wielkiego imperium, chyba największego, jakie ta część Azji kiedykolwiek widziała. Długo by opowiadać o ich eskapadach, ambicjach, sukcesach, porażkach. I długo by opowiadać kto i na czyją cześć wzniósł którą z tutejszych budowli. Ale to wielkie sprawy. A dla nas, tak się złożyło, Angkor to miejsce intymne, ciche, niemal prywatne. Czytaj dalej Fajne miejsce