pian

DSC_2779.jpg
KLIKNIJ TU, ZEBY OBEJRZEC ZDJECIA

jak na swoj wiek, pian jest bardzo dojrzaly. chyba musi tak byc. jest najstarszy z pieciorga rodzenstwa, a kiedy mial 10 lat zmarl jego ojciec. zostal wiec glowa rodziny. ale jego dojrzalosc jest pogodna, spokojna. mimo mlodego wieku, ma 26 lat, sporo juz przezyl i zrozumial. wie, ze przepychanki z pragnieniami niczego dobrego nie przynosza, lepiej uszanowac, polubic to, co dusza podpowiada. zgodnie z ta filozofia, po kilku latach studiow porzucil nauki scisle i postawil na szali dotychczasowe zycie. zwrocil sie w strone sztuki. pojechal do kelantanu i rozpoczal nauke tradycyjnych, malajskich rzemiosl. wygral. dzis robi to, co kocha. maluje batiki.
poznalismy go, jak wiekszosc spotkanych w tym kraju osob, lapiac stopa. zgarnal nas ze spalonego sloncem pobocza i nadrabiajac kilometrow dowiozl do celu. a w miedzyczasie zaprosil do siebie, do pracowni. batik byl ostatnim po lodziach, latwcach i teatrze cieni kolorem malezji, ktorego chcielismy dotknac. to zaproszenie bylo jak prezent.
pian pracuje sam. mial kiedys pomocnika, ale wiekszosc czasu tracil na pilnowanie, sprawdzanie, poprawianie, wiec gdy ktoregos dnia tamten po prostu nie przyszedl, nie szukal juz nikogo by zajal jego miejsce. teraz znow zalezy od samego siebie. i dobrze, tak mu lepiej. ta praca wymaga skupienia, precyzji i cierpliwosci. stare, jawajskie techniki farbowania batikow tolerowaly bledy, zmienialy je w zalete. wspolczesne, malajskie barwienie wymaga dokladnosci, bo zamiast zamaczania w kolejnych kolorach farby, tkanine sie maluje. kazde skapniecie wosku, kazde dotkniecie pedzla zostawia po sobie slad trudny do wywabienia. a tkaniny sa drogie, najbardziej ceniony jest jedwab, wiec trzeba bardzo uwazac. kiedy patrzy sie z boku, wszystko wydaje sie proste. pian rozciaga material na drewnianym stelazu. nabija go na gesto wbite na krancach gwozdzie i przy pomocy haczykow polaczonych z gumkami napina i wygladza. nastepnie szkicuje wzor, ktory za moment pokryje goracym, plynnym woskiem. wosk wyznacza kontury, te, pozostana biale, pelni tez druga funkcje – gdy kontur jest zamkniety, zamyka w sobie farbe, stanowi granice koloru. barwy sie naklada od najjasniejszych do ciemnych. kiedy cala tkanina jest juz pokryta kolorem, trzeba poczekac az wyschnie, a nastepnie utrwalic. potem gotowanie, zeby wosk sie rozpuscil, pranie, suszenie, banal, kiedy patrzy sie z boku na wprawne, doswiadczone rece rzemieslnika, to jak dziecinna zabawa. pian dobrze o tym wiedzial. dlatego postanowil, ze mamy sprobowac sami. krzywe, koslawe kontury, narozlewany wosk, nakapana farba, tragedie i katastrofy. i juz, juz mialam sie zloscic, kiedy nagle spojrzal, usmiechnal sie i powiedzial: niczego sie nie nauczysz, gdy jestes smiertelnie powazna. zacznij sie tym bawic.

5 myśli do „pian”

Dodaj komentarz