w pewien sloneczny dzien pazdziernika, pewne otwarte na swiat wydawnictwo wyslalo do nas mejla. w tym mejlu napisalo, ze jesli bysmy chcieli, to oni by bardzo chcieli przelac na papier to, co my oczami widzimy. po przeczytaniu mejla margolcia sie rozplakala i powiedziala, ze nie oraz ze nie ma mowy, bo ona nie umie, nie chce oraz bardzo sie boi. wtedy tomek podszedl i powiedzial do niej: margolciu, idziemy na wodke. i poszli. i siedzial tomek i mowil do margolci bardzo mile rzeczy, upijal ja i upijal, az w koncu z tego upicia zupelnie zapomniala, co rano powiedziala. wtedy tomek podstepnie odpisal wydawnictwu, ze chetnie sprobujemy, po czym spakowal manatki i wywiozl margolcie na wyspe. tam cierpliwie, po kroczku, powoli jej tlumaczyl, ze jest mloda, zdolna i dobrze sie zapowiada. oplatajaca wyspe strefa wolnoclowa zostala nieugietym tomka sprzmierzencem. miesieczna praca u podstaw odniosla rezultaty. margolcia powiedziala, no dobrze, to sprobujmy. ale jako dziewczynka, co nagle stalo sie proste, musiala skomplikowac, dodala po krotkim namysle: ale pod jednym warunkiem. jakim? zapytal tomek. pod takim, powiedziala margolcia, ze zrobimy cos, czego nigdy jeszcze nie bylo. alez droga margolciu, tomkowi opadlo wszystko, toz przeciez od miesiaca dokladnie to ci tlumacze! i tak nadeszly swieta. po swietach nowy rok, uczczony, uczciwie, z werwa, skocznym pogo w kaluzach. a potem tomek powiedzial, to co, moja margolciu, bierzemy sie do roboty. i wtedy tomek z margolcia zamkneli sie w pokoju na dlugie trzy tygodnie. mowili i mowili, potem po scianach pisali, skreslali, rysowali, scierali i ukladali. nie bylo to proste zadanie, bo to nie prosto wymyslic cos czego jeszcze nie bylo oraz nie prosto zmiescic dwa lata na dwoch scianach. kiedy skonczyli konspekt, rzekli wydawnictwu: no to skonczylismy. a wtedy wydawnictwo powiedzialo: slijcie! i potem wydawnictwo czytalo i ogladalo a kiedy juz skonczylo, powiedzialo: robcie!
no to to wlasnie bylo, kiedy ich nie bylo. i tak to niespodziewanie beda pisac ksiazke. i jedno ich tylko nurtuje, za cholere nie wiedza gdzie sie ta ksiazka skonczy. no bo skad maja wiedziec, skoro ciagle sa w drodze?
cudownie. 🙂
czekam.
bede czytac. dzieciom i mezowi tysz.
ach.
książka się nie kończy, po prostu tak napiszcie:)))))))))) fantastik!!!!!!!!!
no to kochani do roboty, bedziemy z niecierpliwoscia czekali na ksiazke, powodzenia:-))))))))))
Chociazem skapym skurczybykiem to wysuplam grosz z kabzy, obiecuje.
„Wszystko jest poezją, każdy jest poetą”
– Widzisz – powiedziała Marzena – trzeba pisać fajnego bloga.
– Nie kochanie, trzeba się słuchać mistrza Stachury. Najlepszą poezję pisze się własnym życiem.
He, he, to było do przewidzenia:-) Super, życze wytrwałości, równiez deklaruje zakup:-)
No nareszcie ujawniliście wspaniałą wiadomość…
A książka się tak skończy, że musi być pisana następna,
następna i następna….. i tego Wam życzę i będę gratulował
za każdym razem, bo wierzę,że będzie wiele razy.
A ogólny wniosek to gorzała jest wielka…….
kochani, pieknie dziekujemy za wszystkie cieple slowa, a tacie gratulujemy, ze uciekl ze szpitala, zey napisac komentarz:)
leszek, o to to to:)