kokosy spadaja nam z nieba. fantastycznie? no nie wiem.
dziwne mamy w polsce pojecie o dobrobycie, ze to z nieba kokosy. bo takie na przyklad zdarzenie: tomek zamyka drzwi, ja czekam trzy metry od domku i nagle: pierdut! tapniecie. jakies pol metra ode mnie laduje wielki orzech z sila tak ogomna, ze az mi trzewia skacza. nie chce sie zastanawiac, czym by sie skonczylo przyjecie go na glowke. a to nic niezwyklego, zaden tam wyjatek. kokosy spadaja ciagle, wystarczy, ze troche powieje i leca z nieba jak grad. w zyciu juz nie zawiesze hamaka miedzy palmami.
2 myśli do „kokosy z nieba”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Może stąd kolejne bzdurne przysłowie, że pieniądze (kokosy) szczęścia nie dają…
Tomek zamyka drzwi? ale myślę,że nie ukrył się
za tymi drzwiami i chroni swoją wybrankę przed
spadającym kokosem…jego brat by tak uczynił:)