chodze w worku. na poczatku chodzilam w dlugich spodnicach, koszulce z krotkim rekawkiem i narzucona na ramiona chustka. to i tak o chustke konserwatywniej niz wiele z tutejszych kobiet. ale to mnie nawet cieszylo, bo wychodze z zalozenia, ze jesli sie rusza tylek ze swojego zascianka, to nalezy szanowac tradycje i zwyczaje odwiedzanych miejsc. nie bede wsrod muzulmanow paradowac w mini i przyciasnym topiku. znam inne sposoby wyrazania swojej niezaleznosci i wiary w wolnosc jednostki.
poza tym, po ponad dwoch i pol roku w drodze, ktora nas rzucala w zakatki naprawde przerozne, udalo sie nam przywyknac do calej masy lokalnych, nie zawsze latwych folklorow. trudno nas juz ruszyc podaniem wyzszej ceny – spokojnie targujemy; informacja, ze autobus za sekunde odjezdza, podczas gdy naprawde rusza po dwoch godzinach – siedzimy i czekamy; zamknieciem przed nosem poczty, kiedy na drzwiach wypisane, ze powinna byc czynna jeszcze trzy kwadranse – przychodzimy rano; nagabywaniem – kup to, kup sio, kup tamto, pogadaj, zajrzyj, skorzystaj. ot, najzwyczajniejsze roznice kulturowe.
a jednak – chodze w worku. worek to wielka chusta, ktora sie owijam przekraczajac prog domku w ktorym zamieszkalismy. nie znosze jej, ale zakladam, bo jeszcze bardziej nie znosze pozbawionych szacunku lepkich, bezmyslnych spojrzen. bo mimo, ze ja sie staram respektowac ich swiat, oni mnie nie szanuja. biala kobieta to kurwa. jestem workiem miesa, cyckow, posladkow, dziur. i nie jest to kwestia miejsca (dlugo sie wahalam nim napisalam to zdanie, pilnie rozwazalam wszystkie za i przeciw, jednak takie, nie inne sa moje doswiadczenia), ale, niestety, religii. podobnie bylo w malezji, na polnocnym wschodzie, najbardziej konserwatywnej czesci tego kraju i na poludniu tajlandii. zaden buddysta, katolik, nawet zaden hindus, choc ci na pol swiata slyna z pokatnych obmacywanek, nie gapi sie na kobiete tak jak muzulmanin. przykro mi to pisac, ale jest w tych spojrzeniach niezasluzona pogarda, jest jakas parszywa pewnosc, swiete przeswiadczenie, ze maja pelne prawo traktowac mnie jak przedmiot. kiedy cos kupuje, ani razu nie ruszyc bezczelnego wzroku z poziomu moich piersi, kiedy sie oburze, a mam do tego prawo bedac od szyi po kostki okutana szmatami, rozesmiac sie prosto w twarz i dalej sie wpatrywac. roznica kulturowa? czy moze juz brak kultury? bo brak szacunku na pewno. czemu tak nie patrza na swoje matki i siostry? czemu tak nie patrza na tabuny chinek, wszystkie jak jeden maz, paradujacych w szortach i malych, kusych bluzeczkach?
ktoregos dnia, w bukittingi, w ciagu niecalych dwoch godzin osiem wstretnych zaczepek. spojrzen nie ma co liczyc. zaczepka – nawolywania, obsceniczne gesty, komentarze i smiech.
innym razem – spacer. z gory, poboczem drogi. trzech gnojkow na motorze przejezdza raz, drugi, trzeci. rechot, jakies okrzyki, ktorych nie rozumiem. usmiecham sie tylko w duchu i ide sobie dalej. dzieciaki jeszcze przeciez. nagle slysze z tylu nadjezdzajacy motor i zanim sie zdaze polapac, czuje dziecieca lape prosto na swoim tylku. ale zostawmy sliski grunt damsko-meskich relacji. zostawmy tez religie.
jeszcze trudniejsze bywaja relacje ludzko-ludzkie. te, w najwiekszej mierze zatruwaja szkolniaki. na kazdym kroku „hello, skad jestes, dokad idziesz?”, „hello, jak sie nazywasz?”, „hello”, komentarz i chichot, hello, hello, hello. mijamy dwadziescia osob, slyszymy dwadziescia hello, mijamy trzydziesci osob, mijamy piecdziesiat osob… nieprawdopodobna lekcja opanowania. bo choc na pozor przyjazne, kiedy przyjdzie sie zmierzac z nimi troche dluzej niz przez kilka dni zaczynaja straszyc swoim drugim dnem. zaczynamy dostrzegac, ze w ogromnej wiekszosci nie chodzi o powitanie, o zwykle pozdrowienie. te zdaja sie pochodzic jedynie od starszych ludzi. a cala reszta? jak nawyk, bezmyslnie powtarzana, oklepana formulka, niewiele majaca wspolnego z ludzka ciekawoscia, z zainteresowaniem. bo „hello, skad jestes?”, zaczynamy zdanie i nagle do nad dociera, ze nikt odpowiedzi nie slucha. „hello, jak sie nazywasz?”, mowimy swoje imiona, tylko po to by zaraz cala gromadka dzieciakow zaczela je wykrzykiwac miedzy salwami smiechu. nie trzeba rozumiec slow, zeby pojac kontekst. bialy jest jak malpa, jak klaun, jak maskotka. kiedy jedziemy na plaze, co minute podchodzi ktos z telefonem w dloni, zeby nam zrobic zdjecie i sobie zdjecie z nami. jedno nieopatrzne powiedzenie „tak”, pomyslelismy, ze przeciez tez zdjecia im robimy, wiec czemu sie nie odwdzieczyc, sciagnelo cala plaze. ciagaja nas, przestawiaja, jeszcze ja, jeszcze z siostra, bratem, tatem, dzieckiem…
zeby nie zwariowac, probujemy znalezc jakies sensowne wyjscie. walczyc sie z tym nie da, wiec moze ignorowac? isc i po prostu nie slyszec wszystkich tych zaczepek. idziemy obok szkoly, akurat zaczela sie przerwa, tlum dzieciakow pod drzewem, wszystko wedlug schematu, skierowana do nas salwa pokrzykiwan. twardo idziemy dalej. kiedy nagle nie slysza zadnej odpowiedzi, ich zaczepne hello, znienacka sie wzbogaca. zamienia sie w rozzloszczone, wrzeszczane „hello, fuck you!” kto ich tego uczy?
ale jest nadzieja. po jakichs dwoch miesiacach mieszkania w maninjau, tomek wraca z targu, na ktorym kazdego dnia kupuje nam sniadanie i juz od progu krzyczy:
– kurwa, nie uwierzysz! przeszedlem cala droge, minalem wszystkie trzy szkoly, ludzi wszedzie pelno i nic! nikt mnie nie widzial, kumasz? nic! ani slowa! ani jednego hello!
od tego dnia bylo lepiej. znudzilismy sie im.
35 myśli do „hello, fuck you!”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
helo 🙂
ij lajk dis tekst
helo.
fajny tekst !
dziekuje! 🙂
helo….wracajcie, tu wtopicie się w tłum
i za tydzień, miesiąc zatęsknicie za tym
helo, to już działa jak narkotyk, procenty
i inne wspaniałości…:)
A tekst powinien być przekopiowany
do książki i zaczynam wierzyć, że
będzie to niepowtarzalny bezceler…!
maugoska daj cos na peron, plis.
no i macie jeszcze jedno doswiadczenie:)))))))
wiadomo podroze ksztalca:)
tęsknicie za Boliwią, gdzie wszyscy Was mieli w dojpie, co nie? 😛
Grzesiek – maugoska odpisala tomkiem na fejsbuku 🙂
Caramba – tfu tfu tfu przez lewe ramie 🙂
mamuska – a mysmy bysmy sie chcieli juz czasem niczego nie uczyc 🙂
jestes troche zbyt krytyczna i nie koniecznie trafna w rozumieniu ludzi, badz innych kultur. szkoda:((( podroze jednak nie zmieniaja czlowieka…
Szymon – dzis dokladnie o tym gadalismy 🙂 dokladie o maniu tak pieknie w dupie 🙂
Szymek przy okazji. A ty wiesz jak tak na prawde wyglada ta historia z mc donaldem w Boliwii?
rozowapantero…
bardzo czekalisy na jakis komentarz, ktory by dyskutowal z tym, co tu napisane. wytlumaczysz prosze co masz na mysli mowiac ze nie rozumiem tych ludzi? serio, bardzo bym chciala zmienic zdanie. bo swoich doswiadczen juz nie dam rady:)
Malgosia dala o sobie znac. Tak trzymac wodniczku! Wszyscy jestesmy tylko ludzmi i na szczescie tutaj nie musimy sie martwic o polityczna poprawnosc. Bardzo dobrze! Tak trzymac! Jak cos wkurza to sie od razu lepiej pisze! I czyta sie swietnie!
A… nie przejmuj sie komentarzami marudera. To Wasz blog i mozecie pisac co wam sie podoba! Zawsze mozna sie wypisac z czytania. Uczymy sie cale zycie i zazdroszcze wam nowych doswiadczen w tej czesci swiata! Jak jeszcze Tomek cos dorysuje to chyba lezke uronie – ze szczescie!
Maugoska – ja Ci odpowiem za malkoltenta- chuj z tym ze wolaja – grunt ze jest tanio 🙂
Artykuł bardzo prawdziwy. Wiele podróżowałam po świecie, byłam w wielu muzułmańskich krajach, również w Indonezji. Czytając Twój opis wyobrażałam sobie jakbyś opisywała właśnie moje przeżycia z krajów muzułmańskich. Wszechobecny obrzydliwy wzrok mężczyzn(są to takie złe spojrzenia, które trudno wytłumaczyć komuś kto tego nie doświadczył), zaczepki i propozycje seksualne przechodniów powodują, że chce się człowiek ukryć, uciec. Podróżowałam też po Indiach, gdzie tego samego doświadczyłam tylko w części muzułmańskiej tego kraju.
Czekam az bedzie mozna wyzynac to bydlo, bo muzulmanie to bydlo – co do jenej sztuki.
Niestety panuje tutaj zasada wolnosci slowa i kazdy moze napisac co mysli. My natomiast zatwierdzamy i udostepniamy kazdy komentarz ktory nie jest spamem. Michale nie zgadzamy sie z toba kompletenie i daleko nam od takiego sposobu myslenia. Prosimy tez innych zeby nierozpoczynac dyskusji tutaj na ten tamat, bo to chyba nie mas sensu.
Mariusz jak to czesto bywa wygrales u nas piwo za swoj komentarz 🙂 oplulismy monitor:)
Nina dzieki za wpis. Wcale a wcale nas nie cieszy ze tak to wyglada. Ale przezylismy co przezylismy i nie bedziemy udawac ze jest inaczej. Pozdrawiamy
Hello 😉 Czemu stamtąd nie wyjedziecie po prostu?
Czy ktoś kiedykolwiek nauczył was, że jak się zaczyna nowe zdanie to używamy wielkiej litery? Czy to jest takie trudne?
Uncle Demotivator – bo wiekszosc mieszkajacych tu ludzi to miłe, otwarte i ciepłe osoby. z kilkoma z nich udalo nam sie zaprzyjaznic, od kilku uslyszec, ze jestesmy dla nich jak rodzina.
poza tym, ten tekst opisuje doswiadczenia z prawie roku a nie tygodnia czy dwoch.
jezdzenie po swiecie to suma doswiadczen/obserwacji i dobrych i zlych. tym razem piszemy akurat o zlych, ale to nie znaczy, ze to sa miejsca w ktorych mieszkaja same potwory. jak wszedzie, sa ludzie i tacy i tacy. to ze w la paz sa taksowkarze porywajacy i bijacy dopoki nie podasz numeru pinu do karty, nie znaczy, ze wszyscy biliwijczycy sa zli, to ze w warszawie mozna zostac pobitym, nie znaczy, ze jest to miasto bandytow i tak dalej i tak dalej…
z drugiej strony nie chcemy udawac, ze swiat sklada sie z samych rajskich plaz, pieknychh widoczkow i obwieszonych kwiatami hawajek witajacych cie jak krola.
jest roznie. i dobrze, bo to jest chyba najciekawsze i najbardziej fascynujace w poznawaniu innych miejsc.
Jednopytanie – odpowiadam po kolei: nie. tak 😉
ja to ludzi nigdy nie zrozumiem, na chu. się pchacie w kultury które was nie chcą? Rozumiem że muzułmanie są debilni i mają posrany system wartości, ale do tego nie trzeba wycieczki żeby to wiedzieć tak więc imo temat zbędny. Przejdzie jak wczorajszy deszcz.
dusieqq – to chyba nie tak, że nas nie chcą – spotkaliśmy różnych ludzi z Iranu, Pakistanu, Malezji i Indonezji i raczej byli bardzo otwarci na innych. Debilni to srednie okreslenie dla milionow ludzi – ktorych sie nie zna – tak jakby przez pryzmat watach Rydzyka oceniac cale chrzescjanstwo. Ich kultura jest odmienna od naszej i krzywdzaca dla kobiet* (choc my przez krotki czas nie doswiadczylismy tego) –
*co niejako wynika z innego sytstemu wartosci (naszego jako oceniajacych i ich jako „sprawcow”).
ps
wiekszosc moich kumpli taksuje kobitki zaczynajac od piersi poprzez nogi, tylek, brzuch, usta i dopiero lapie kontakt wzrokowy – moze robimy to nieco bardziej dyskretnie – ale jednak…
Posluchajcie! Ktos wrzucil nas na „wykop” przez co mamy jakies chore stetystyki typu 20 000 wejsc w czesie jednego dnia. Ustalilismy, ze wrzucamy wszystkie posty ale zaczyna tu sie dyskusja na temat religii na poziomie komentarzy w onecie. Nie mowie o komentarzach wyzej ale o 2 ktore bylem zmuszony zmoderwowac i wywalic. Ich tresc byla kompletnie niedopuszczalna wypelniona jadem i prymitywizmem. Tego tu nie chcemy!
Jezeli tak bedzie dalej po prostu zamkniemy komentarze. I tak za dwa dni to spadnie z wykopu i ludzie przestana tu na cale szczescie wlazic. Co bylo naszym zamiarem w tym tekscie wyjasnila Margot.
Mariusz z Toba sie zgadzam. Ale jednak byla pewna wyczuwalna roznica w sposobie patrzeania. Trudno to wyjasnic. To co piszemy nie jest atakiem na religie tylko opisem roznych odcieni tego swiata. Ktory dzieki roznorodnosci jest wlasnie ciekawy. W Ekwadorze starsi panowie ogladali sie znaczaco za tylkami przechodzacych kobiet cmokali usmichali sie lubierznie ale robili to tak jakby patrzyli na miss swiata. Z pewna doza bycia dzentelmenem ze tak to nazwe. To tak na koniec.
I na prawde nie chcemy sie wiecej tlumaczyc z tego co napisalismy
Jeśli jedna osoba ma urojenia mówimy o chorobie psychicznej.
Gdy wielu ludzi ma urojenia mówimy wówczas o religii.
wracając do tematu – kiedy wracacie? Bo może byśmy w drodze powrotnej, w La Paz….
Trzeba robic tak zeby to oni mieli zagadke, za kazdym razem robic ich w bambuko – tzn gdy ja mam juz dosc pytan skad jestes i jak sie nazywasz mowie Kapitan Solo z Marsa, a oni zastanawiaja sie, a ci ktorzy zakumaja odrazu inaczej podchodza do czlowieka. co do Kobiet, nie wiem nie jestem kobieta, z kobietami nie jezdzilem i nie wiem nic na te tematy, ale zauwazylem jak tubylcy traktuja swoje + slyszalem opowiesci bialych o bialych kobietach w dalekich krajach, wiec musi to byc prawda.
Margo, dzieki za tekst,w końcu pytałam ostatnio o to.
Baaardzo się go dobrze czytało- Kuba się uczył, a ja czytałam na głos, jak kartki wuja Matta z podróży:-) Buziaki
mariusz – jeszcze nie:)
pepson – tez tak probowalismy:) zazwyczaj to doskonala metoda na obrocenie wszystkiego w zart, ale problem polegal na tym, ze nikt nie sluchal i nie chcial sluchac odpowiedzi
iza – cala przyjemnosc wiesz gdzie:)
Dobry temat, fajny tekst…
W Iranie, w Mashad Alicję pomacał jakiś Muzułmanin niedaleko świętego meczetu. Zdziwił się dwa razy. Po raz pierwszy, gdy się obróciła i zaczęła na niego krzyczeć, bo jak śmie coś w ogóle powiedzieć. Po raz drugi, gdy chwyciłem go za koszulę i był już w odwrocie. Na szczęście w to wszystko wmieszał się jakiś Mułła z meczetu, bo byłby problem. Bardzo grzecznie nas rozdzielił…
Jednego jesteśmy pewni – ten facet nie zrobi tego już nigdy więcej, bo wstydu się najadł jak nigdy.
Problem tworzą same kobiety, które na szklanym ekranie z Zachodu szmacą się na potęgę. Stąd takie wzorce…
Dzień bez generalizacji dniem straconym ;-)))
Ani razu w Czeczenii nie doświadczyłam tego, o czym piszesz. A kraj to muzułmański przecież. W Indonezji też nie, ale byłam tam w latach 90tych więc może coś się zmieniło.
A Czeczeński islam to jakby tak to powiedzieć… no specyficzny jest i uznaje tylko to, co i tak wcześniej było w noxchi adat czyli ichniejszym prawie narodowym. Wielu zasad szariatu nie przyjeli. Czy dlatego nie doświadczyłam tych spojrzeń i komentarzy?
australijski turysto kanapowy:)
„Problem tworzą same kobiety, które na szklanym ekranie z Zachodu szmacą się na potęgę. Stąd takie wzorce…”
eh, i tak i nie. wydaje mi sie ze problem lezy w roznicy kultur. i ja ta roznice akceptuje. miedzy innymi dlatego kiedy jestem w kraju muzulmanskim ubieram sie tak jak kobiety, ktore widze na ulicy. tu ubieralam sie nawet bardziej konserwatywnie niz one a i tak spotykalam sie z tym, o czym pisze.
a wracajac do szklanego ekranu… czy islam przypadkiem nie zabrania ogladania pornografii? no a jezeli nie o pornografie chodzi tylko o wydekoltowana mini sukienke, to czy taka sukienka jest naprawde powodem do tego, zeby kobiety nie szanowac? oj, to temat studnia… wiem:)
cos co dla mnie jest chyba kluczem zachowan, ktore mnie zezloscily, to turystki, ktore jadac do muzulmanskiego kraju, nie zwazajac na lokalne zwyczaje paraduja w takich wlasnie mini-wydekoltowanych sukienkach. i tu, jestem w stanie wziac strone mezczyz, ktorzy je zaczepiaja i nie maja dla nich szacunku. roznica kulturowa. tak mi sie wydaje.
agata
dziekujemy pieknie za dobre slowo:)
a wiesz, wydaje mi sie, ze nawet takie doswiadczenia jak te, o ktorych tu pisalam sa w gruncie rzeczy dobre. uswiadamiaja jak rozny, roznorodny jest ten swiat. i kazdy ma w nim swoja racje:)
asia
nie chcialam generalizowac. ale tez nie bede udawac, ze tak nie bylo. mysle, ze sporo wplywu na to czy sie spotkasz z takim zachowaniem czy nie, ma zwyczajny przypadek. dekade temu w indonezji, kiedy jezdzilam sama, co bylo sporo trudniejsze niz jezdzenie z facetem tez mialam kilka niemilych zderzen. ale z drugiej strony, muzulmanie w wielu momentach ogromnie mi pomogli, opiekowali sie mna, wlasnie dlatego, ze bylam sama i czuli sie w obowiazku zadbac o samotnie podrozujaca kobiete.
nie wiem jak jest w czeczenii. jeszcze:) ale to dobra wiadomosc, ze bylo dobrze:)
za tydzien bedziemy w aceh. tam obowiazuje prawo koraniczne. bardzo jestem ciekawa jak bedzie.
a dla wszystkich…
kilka dni temu poszlismy do meczetu zapytac dlaczego spotykalam sie z takim zachowaniem ze stromy muzulmanow.
po pierwsze: zostalam ogromnie przeproszona za to, co mnie spotkalo
po drugie: zostalam zapewniona, ze osoby ktore sie tak zachowywaly postepowaly niezgodnie z koranem.
czyli… byc moze trzeba by powtorzyc za bollywoodzkim „my name is khan”:
sa tylko dwa rodzaje ludzi: dobrzy i zli.
i chyba tak bym chciala to zostawic.