dopoki sie nie doswiadczy, ciezko sobie zdac sprawe, jak wielkim luksusem bywaja proste przyjemnosci. ale sie zdarzaja. prezenty dnia podroznego. bo w jednym z najtanszych hoteli, ogromny pokoj sie zjawil, w nim, stolik i dwa fotele, o swicie spiew muezina budzi najblizsze ulice, okno od wschodu, promienie – rozlaly sie na poscieli, przestrzennie, prawie domowo. przysufitowy wiatrak ostatki snu rozwiewa, ze stolu termos, zaczepnie, mysl zapomniana przywodzi, wiesz, mamy jeszcze kawe, prawdziwa, naturalna, to na ten poranek czekala. i juz obietnica szelesci, zaraz sie spelni, rozspiewa, aromat sciany osnuje, ale poczekaj, ja chyba… widzialam na pietrze gazete, drzwi uchylaja sie cicho, po przeczytaniu zwroc prosze, jest, papierowa, dzisiejsza, w szczescie jeszcze nie wierze, no dobrze, to chyba siadamy, gotowy? serdecznie zapraszam, wielmozny panie tomku, oto poranna prasowka.
2 myśli do „carpe diem”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
no to smacznego do tej kawki i ciekawostek w gazecie:))))))
Chwytaj dzień – wielmożna pani Maugosiu i Wielmożny
panie Tomku – jak mawiał Horacy.
A jeżeli można mieć prośbę do SZANOWNYCH to uniżenie
proszę SZANOWNYCH o więcej tekstu i zdjęć na tamtaram,
ponieważ to rekompensuje naszą tęsknotę do SZANOWNYCH!!!