a zdjec… no coz, nie ma. bo… no coz, na trasie miedzy granica ekwadorsko-kolumbijskia a bogota wciaz niestety zdarzaja sie nocne ataki partyzantki na autobusy. dlatego aparat jechal rozlozony na czesci i poupychany w najdziwniejszych miejscach. kolumbijska la vida:)
honorowe miejsce w biurach ormeno, poludniowoamerykanskiego przewoznika, zajmuje dyplom. naglowek nie pozostawia watpliwosci. rekord guinessa. najdluzsza trasa autobusowa. chcielismy – nie chcielismy, nie mielismy wyjscia. mimo, ze nie przejechalismy calej drogi laczacej buenos aires z caracas i tak spedzilismy w autobusie piec dni i cztery noce. wsiedlismy w la paz. wysiedlismy w bogocie. pol kontynentu. kiedy po tych pieciu dniach usiedlismy na kawie w dworcowej knajpce, okazalo sie, ze mamy… chorobe morska. mdlilo i bujalo.
jak to dobrze, ze juz nigdzie na swiecie nie ma dluzszych tras.
Po takiej trasie rzeczywi?cie mo?na czu?
si? jak po morskiej podró?y i to jeszcze
ze sztormem!!!
ja pierrrrnicz?…
rozumie, ze po takiej podrozy macie tylki plaskie-))))))))