KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA
Największą chyba bolączką jeżdżenia (ale też życia?) jest uodpornienie, zobojętnienie. Powolna albo i nie powolna utrata spontanicznej ciekawości, umiejętności zachwycania, łapczywego czerpania garściami każdej mijającej chwili. I nawet ciężko mieć o to do siebie pretensję, bo taka pretensja, to trochę jak walka z naturą rzeczy. No bo kiedy raz spróbujesz lodów, już zawsze będziesz wiedzieć jak to jest, będą spróbowane, pryśnie czar pierwszego razu okraszonego odkrywaniem nieznanego. Będziesz jeszcze poznawać waniliowe, czekoladowe, truskawkowe, ale w końcu, pewnej niedzieli stwierdzisz, że karmelowe to jest to, są ulubione, lepszych nie ma. I w tym właśnie momencie skończy się Twoja z lodami przygoda, zacznie zaś codzienne, coraz zwyczajniejsze, z czasem mniej lub bardziej nudne obcowanie. Ot, spowszednieją.
Cóż, tak to już jest, nic się nie poradzi – ciśnie się na usta.
Błąd. Czytaj dalej Zamyślenia jaskiniowe