– tomek zepsulo sie!
– jak to zepsulo? przeciez dopiero co TO kupilismy!
– ale nie dziala.
– sprawdz jaki geniusz karpat to wyprodukowal i proooosze niech to nie beda znow ONI.
– juz sprawdzilam. oni…
onych jest na tej planecie sporo ponad miliard, a TO… to wlasciwie kazdy przedmiot z napisem „made in china”. borykamy sie z tym problemem od momentu wyladowania w azji. nomen omen samolotem chinskich linii lotniczych. tym razem sie udalo? od tego momentu, kazda wyprodukowana przez tych geniuszy rzecz, na ktora sie natykamy, rozpada sie w tempie rozwoju chinskiej gospodarki. najpierw byly to ubrania. cieszylismy sie, ze nareszcie, po poltora roku spedzonym w podrozy, odnowimy swoja znoszona juz mocno garderobe. jednak wszystko, co kupilismy rozlazilo sie, prulo, spieralo, blaklo i rwalo po dwoch, gora trzech tygodniach. potem przyszla kolej na torby, pudelka, zeszyty, plyty dvd, zasilacz do komputera, igly do szycia, pisaki, sluchawki… wszystko co posiadalo na metce napis „made in china” przestawalo dzialac zazwyczaj w momencie, w ktorym tak naprawde zaczynalo byc potrzebne.
stwierdzenie „made in china” na stale weszlo do panteonu naszych powiedzen. kiedy pogoda zaczynala sie psuc to znaczy, ze byla made in china, autobus ktory rozkraczyl sie na skrzyzowaniu, jablko, ktore zgnilo, psi nastroj ktoregos z nas, nawet polska polityka… niezmiennie – made in china. z rozrzewnieniem wspominalismy ameryke, gdzie produkty made in uruguay, urosly do rangi wyznacznika poziomu swiatowej jakosci. spodnie z ekwadoru przezyly w nienaruszonym stanie ponad dwa lata. ktoregos dnia sprawdzilismy nawet sztucce uprowadzone z jednego z argentynskich hosteli, sluzace nam jako niezbedniki, a czasem jako proste narzedzia do wszystkiego. skoro nadal dzialaja to sa… industria brasilera.
w koncu pojawilo sie w naszych glowach pytanie. po co to wszystko? po co w sklepie sa zestawy 15 niescierajacych chinskich gumek, skoro nam wystarczy jedna scierajaca. po co sa komplety 30 tepych i lamiacych sie igiel do szycia, skoro nam potrzebna jest jedna ostra. dlaczego wszedzie dostepne sa tylko tanie, uniwersalne zasilacze do komputera, skoro my naprawde mozemy kupic troche drozszy, oby tylko dzialal dluzej niz miesiac. po co male chinskie raczki z wielkich chinskich fabryk zalewaja ten swiat setkami, tysiacami, milionami bezuzytecznych przedmiotow, ktore niemalze zaraz po wyprodukowaniu trafiaja na smietniki, wysypiska, gory odpadkow made in china. pietrza sie w azji przy kazdej drodze, przy kazdym domu, powoli wypierajac dzungle i pola, a rzeki zamieniajac w sciek. czy nie mozna by bylo mniej a dobrze? kto wmowil chinczykom, ze ludziom potrzebny jest ten caly, wszechogarniajacy chlam? kto wmowil swiatu, ze potrzebne nam sa miliardy rzeczy udajacych rzeczy? utoniemy za chwile w tym smietnisku. i bedzie to tym dotkliwsze, ze…
– …margolcia, a wiesz, ze ONI w koncu wyprodukuja niesmiertelnosc?
– tak? jak?
– po prostu. sprzedadza smierci kose. made in china.